poniedziałek, 11 listopada 2013

ROGALE ŚWIĘTOMAECIŃSKIE



Witam słodko u schyłku Św. Marcina :)
Cały dzień opychałam się rogalami i nie miałam czasu, więc teraz zasiadam przed klawiaturą ;)
Od dawna chciałam upiec samodzielnie ROGALE ŚWIĘTOMARCIŃSKIE, zawsze odstraszał mnie jednak skomplikowany przepis. W tym roku się nie poddałam i oto efekt mojej ciężkiej pracy ;)



Święty Marcina znany był ze swojej dobroci, wielu z nas słyszało legendę jak jako legionista jadący na białym koniu rozdarł swój płaszcz i podzielił się nim z potrzebującym.



W 1891 roku proboszcz parafii pod wezwaniem Św. Marcina w trakcie kazania poprosił wiernych aby jak patron ich parafii zrobili jakiś dobry uczynek dla najuboższych mieszkańców Poznania. Jeden z miejskich cukierników upiekł rogale, które biednym rozdawano, a zamożni kupowali. Następnego roku dołączyli kolejni cukiernicy i kolejni. 
Obecnie receptury są tajne i pilnie strzeżone, ale nasz wszechwiedzący internet podaje wiele przepisów, ciężko wybrać. Ja postawiłam na taki, który znalazłam tutaj. Wydawał mi się taki prawdziwy i nieprzekombinowany. Oczywiście i tak trochę pozmieniałam, ale tylko troszeczkę ;)



Ponieważ pieczenie tych rogali było dla mnie wielkim wyzwaniem i przeżyciem udokumentowałam prawie każdy etap mojej pracy.
Tutaj widać jak po raz drugi składam ciasto, masełko jeszcze wychodzi spod ciasta :-P


Po wyjęciu z lodówki 


Przed ostatnim wałkowaniem, baliśmy się, że eksploduje ;)


 Nakładanie masy



1 etap zawijania


wyrastają na blaszce


i chyba ten sam po upieczeniu


A tu już na talerzyku, przed degustacją :o)
Widzicie jak ciasto się dzieli - jak nic półfrancuskie :))))


Z podanej w przepisie porcji wyszło mi 10 rogali mniej więcej po 220 g.
został jeden :(



PRZEPIS (trochę zmodyfikowany przeze mnie)
Tutaj znajdziecie oryginalny

Ciasto:
  • 1 szklanka ciepłego mleka,
  • 30 g świeżych drożdży,
  • 3 żółtka,
  • mały cukier waniliowy,
  • 1/2 kg. mąki
  • 3 łyżki cukru,
  • szczypta soli,
  • 3 łyżki masła (ok 50 g) + 200 g miękkiego masła

Nadzienie:
  • 350 g białego maku, (dodałam niebieski, bo nie było białego) :-/
  • 120 g masy marcepanowej,
  • 3/4 szklanki cukru pudru,
  • 160 g orzechów włoskich,
  • 120 g blanszowanych migdałów,
  • 100 g daktyli bez pestek,
  • 100 g kandyzowanej skórki pomarańczowej,
  • 3 łyżki gęstej kwaśnej śmietany,
  • 2 białka,
  • 4 podłużne biszkopty, pokruszone na okruszki 

Przygotować rozczyn: do ½ szklanki ciepłego mleka dodać 1 łyżkę cukru i drożdże. Potem dobrze wymieszać i odstawić na około 15 minut do wyrośnięcia.3 łyżki masła roztopić w rondlu. Żółtka utrzeć z 2 łyżkami cukru i cukrem waniliowym.  Do mąki dodać szczyptę soli i wymieszać w misce. Do mąki dodać rozczyn, pozostałe mleko i kogel mogel. Połączyć, wyrobić aż ciasto będzie sprężyste. Dodać roztopione, ostudzone masło i wyrabiać jeszcze przez chwilę, aż ciasto wchłonie tłuszcz. Wyrobione ciasto włożyć do miski, przykryć folią i wstawić do lodówki na godzinę.
Gdy ciasto się już schłodzi należy przełożyć je na stolnicę i rozwałkować na prostokąt – tak, aby krótsze strony stanowiły górę i dół. 200 g masła pokroić w cienkie plastry a następnie rozsmarować równomiernie na 2/3 powierzchni. Nieposmarowaną część ciasta złożyć do góry, następnie złożyć dolną część z masłęm tak, by przykryła tę górną – wyjdą trzy warstwy. Docisnąć, obrócić o 90 stopni i delikatnie rozwałkować na prostokąt. Złożyć tak jak poprzednio na trzy części i włożyć na kolejną godzinę do lodówki. Proces wałkowania i składania powtarzać 3 razy za każdym razem obracając ciasto i chłodząc je przez godzinę. Po ostatnim rozwałkowaniu i złożeniu ciasto dobrze zawinąć w folię i włożyć do lodówki na na całą noc. Wyjąć z lodówki na 20 minut przed robieniem rogalików.

Nadzienie: Mak, figi i orzechy sparzyć gorącą wodą. Zostawić na 30 minut, odcedzić i dobrze odsączyć . Mak, orzechy, figi, daktyle i migdały dwukrotnie przepuścić przez maszynkę z drobnym sitem, dodać skórkę pomarańczową. Masę marcepanową rozetrzeć mikserem z cukrem pudrem i 3 łyżkami śmietany. Do utartej masy dodawać partiami zmielony mak z bakaliami i cały czas miksować na średnich obrotach. Białka ze szczyptą soli ubić na sztywną pianę, dodać do masy makowej i delikatnie wymieszać.
Ciasto rozwałkować na prostokąt o wymiarach 60 na 40 cm i wyciąć z niego ok. 12 dużych równoramiennych trójkątów. Rozsmarować nadzienie zostawiając mały margines na wszystkich bokach trójkąta. Brzeg trójkąta założyć na masę makową, na środku zrobić nacięcie i delikatnie odgiąć na boki a następnie zwinąć rogaliki zawijając rogi pod spód . Boczne rogi powinny być zawinięte do środka. Dzięki temu rogale będę wyglądały zupełnie jak oryginalne. Gotowe rogale ułożyć na blaszce zostawiając między nimi spore odstępy, przykryć ściereczką kuchenną i pozostawić do wyrośnięcia na 90 minut. Piekarnik nagrzać do 180º C. Wyrośnięte rogale posmarować jajkiem roztrzepanym z mlekiem, wstawić do gorącego piekarnika i piec około 20 minut, aż się ładnie zarumienią. Wyjąć i jeszcze lekko ciepłe polukrować i posypać posiekanymi orzechami włoskimi.

Z tym zwijaniem to tak ładnie brzmi, ale zwija się nieco gorzej :)
Ciasto za to jest rewelacyjne, bardzo puszyste i elastyczne. Myślę że struclę makową na tegoroczne Święta upiekę z tego właśnie przepisu, może nie będzie się kruszył jak co roku :/

Rogaliki wyszły bardzo smaczne i ładne, szkoda tylko, że wcześniej nie pomyślałam o białym maku. Pracy z nimi jest sporo, lecz efekt wynagradza wysiłek :)

Uściski i podziękowania dla wszystkich moich gości, 
dziękuję, że jesteście :-*



sobota, 9 listopada 2013

Jesienne dni... stroiki i rogaliki

Nadeszły jesienne dni, jestem trochę bardziej senna i dzieci częściej chorują...
jakoś nie mam weny na robienie stroików i z zazdrością patrzę na Wasze dekoracje :)
Znalazłam zdjęcia zeszłorocznego stroiku w koszu, z małymi jeżykami z masy solnej.  Zdobił on nasze mieszkanko w zeszłym roku - może jednak wyruszę jutro na poszukiwania darów jesieni i stworzę coś! Z mniejszym rozmachem, ale jesiennego ;)





Róże z liści klonu posmarowałam olejem spożywczym, żeby miały ładny połysk.


Jeżyki znalazłam w internecie, ale nie pamiętam już dokładnie gdzie, do swojej masy dodałam trochę kakao, żeby nabrały koloru, są słodkie:) igły powstają przez nacinanie nożyczkami, naprawdę robi się je szybko. Sprezentowałam 2 Vicki i ma je do dzisiaj. Ja swoje musiałam wyrzucić, bo namokły od mchu :-/
Emi już mnie jednak pyta -gdzie są jej jerze?- czeka mnie chyba lepienie z masy solnej ;)





Trochę pomalowaliśmy im igły farbką, ale to chyba było niepotrzebne?


Coś słodkiego na parę wolnych dni Rogaliki drożdżowe - przepis mam od mojej mamy, piekła je odkąd pamiętam. Uwielbiałam je i to samo czują moje dzieci :o) tylko dla części z nich muszę nadziewać rogaliki czekoladką, zamiast kwaskowymi powidełkami, wysmażonymi tak niedawno.
Stąd dwa kolory lukru - dla odróżnienia nadzienia.

Zrobiłam z tego samego ciasta jeszcze kilka takich drożdżówek z cukrem, znalazłam je kiedyś na rosyjskiej stronie i nic z niej nie rozumiałam. Oczywiście, nie wyszły mi takie piękne jak oryginalne, ale smakują nieźle, szczególnie na ciepło. 




ROGALIKI OD MAMY


1KG MĄKI TORTOWEJ
2 KOSTKI KASI
4 JAJKA
2 MAŁE CUKRY WANILIOWE
5 ŁYŻEK CUKRU
18 ŁYŻEK MLEKA (3/4 SZKLANKI)
20 DKG DROŻDŻY
1 JAJKO DO POSMAROWANIA



WSZYSTKO DOKŁADNIE WYROBIĆ NA JEDNOLITĄ MASĘ, PODZIELIĆ NA 4 CZĘŚĆI, Z KAŻDEJ ROZWAŁKOWAĆ KOŁO, KROIĆ JAK PIZZĘ , TYLKO NA 16 CZĘŚCI, NAKŁADAĆ POWIDŁA, LUB MASĘ MAKOWĄ (LUB COKOLWIEK ;-)) ZAWIJAĆ ROGALIKI, UKŁADAĆ KOŃCÓWKĄ DO BLACHY, ROZBEŁTAĆ JAJKO Z ODROBINĄ WODY I SMAROWAĆ PĘDZLEM ROGALIKI PRZED UPIECZENIEM. PIEC W TEMP. 175 O C, TERMOOBIEG Z GÓRNĄ SPIRALĄ OKOŁO 12-15 MIN, AŻ SIĘ ZARUMIENIĄ. POLUKROWAĆ.

Zachęcam do wypróbowania przepisu, nie będziecie żałować :)
Na początek można zrobić z połowy porcji, choć moja mama robiła z podwójnej hihi

Mam zamiar po raz pierwszy upiec rogale marcińskie z półfrancuskiego ciasta, tylko nie mam białego maku - będę musiała zadowolić się czarnym.

Pozdrawiam najserdeczniej wszystkich odwiedzających mojego bloga :-*
Dziękuję za komentarze i rady :o)

Do zobaczenia wkrótce!!!!

poniedziałek, 4 listopada 2013

Halloween!

Witam serdecznie wszystkich moich ukochanych czytelników :-)
Pięknie dziękuję za odwiedzinki i komentarze :-*

Długi weekend już za nami, w tym roku spędzałam go bardziej intensywnie, ponieważ podejmowałam gości :-)
Znaną większości z Was moją siostrę Anię z rodzinką. Było sporo dodatkowych zajęć, wizyt i imprez ;-)
Jedną z nich było Halloween-owe party dla dzieci ... no i kilku dorosłych;)



Jeszcze przed imprezką, piniaty bez cukierków, dynia nie wycięta...



Dwie małe jędze...
przebrane za diabełka i pajęczarkę ;-)



Vicki czarodziejka - jeszcze przed makijażem :)


Pawełek na tle przerażającego kominka!!!
 


Od prawej mój Kacperek, Vicki Anki, Jaś i Pawełek







Jeszcze w niepełnym składzi



coś na ząb
ciasteczka maślane do dyń dodałam barwnik i czekoladowe muffiny w nieco innej formie
Pomysł na takie duszkowe muffinki znalazłam na stronach blogu o poranku - polecam 
Piekłam muffiny o średnicy 5 i 3 cm, te małe obierałam z papilotek, i przyklejałam do dużych kremem czekoladowym ze słoika :-)
na to rozwałkowana masa cukrowa i odrobina kuwertury czekoladowej z saszetki.
Tak oto powstały muffinkowe duszki, które nie oszukujmy się w moim wydaniu mają mordki jak pieski ;-)



Lampy w duchy przystroiła Ania - prawda, że jak prawdziwe ;)


To już prawie cała ekipa mumii, czarownic, zombiaków no i jednego łowcy zombi ;-)


Były także tańce, jak widać dominowała płeć piękna!
- no może nie akurat tego dnia taka piękna - hihi 


Były konkursy i mnóstwo zabawy :-D




Jabłka jako konkurs ...



i dodatkowa przekąska


Chyba najbardziej oczekiwany moment,



 rozbijanie halloweenowej piniaty


Najwięcej krzyków i śmiechu, cytat:
"chyba mam złamaną nogę, ale walczę dalej!"



Dziękuję, że ze mną jesteście!

Pozdrawiam serdecznie i życzę wielu słonecznych listopadowych dni oraz dobrej zabawy 
w nadchodzące Andrzejki. :)))